Polish Arts and Poetry Association in Chicago
Friday, October 30, 2020
Saturday, July 13, 2019
Tuesday, June 18, 2019
Thursday, April 5, 2018
“Knockin’ on Heaven’s Door”, ballada oraz scena filmu „Pat Garrett and Billy the Kid” HELIKOPTER: 4/2018
Na przykładzie ballady Knockin’ On Heaven’s Door oraz ze sceny z filmu pt. Pat Garrett and Billy the Kid zobaczymy mistrzostwo słowa poetyckiego Boba Dylana. Utwór ten, to miniatura malarska wyrażona słowami i muzyką, obszar języka poetyckiego, który wkroczył lub został przeniesiony i wkomponowany w formę malarską, gdzie muzyczność przechodzi w obrazowość. Dobrze to widać na przykładzie sceny filmowej, w której Dylan namalował słowami i nutami to, co śpiewa. Ballada została napisana w lutym w 1973 roku dla potrzeb filmu pt. Pat Garrett and Billy the Kid, w którym autor ballady także zagrał jedną z ról jako Alias. Warto dodać, że Dylan do całego filmu stworzył muzykę.
Samo omawianie tytułowych bohaterów ballady szeryfa Pata Garretta i Billy’ego the Kida (prawdziwe nazwisko Henry McCarty) to temat na książkę, warto jednak zaznaczyć, że Billy the Kid, faktycznie był dzieciakiem gdy został zastrzelony przez szeryfa Pata Garretta, bo w chwili śmierci miał 21 lat. Swój pseudonim the Kid, otrzymał z kilku powodu m.in;, że jeszcze się nie golił, miał chłopięcą postawę, a swoją „przygodę” z łamaniem prawa rozpoczął, gdy miał 14 lat, (rodzice jego już nie żyli) wtedy ukradł jedzenie właścicielowi domu, który w zamian za pracę pozwolił mu mieszkać. Dziesięć dni później włamał się do pralni chińskiej i ukradł ubranie i dwa pistolety. Został ścigany listem gończym jako przestępca, schronienia udzielił mu jego ojczym, z który w krótkim czasie się pokłócił, a na „do widzenia” zabrał mu ubranie i pistolet. Zanim został zastrzelony „wchodząc w zasadzkę” sam zabił 8 osób i co najmniej 4 razy uciekał z więzienia, i kilka razy cało umykał z obław, był koniokradem i trudnił się „drobnym rozbojem”.
Za życia był już legendą Dzikiego Zachodu, o który pisała prasa nawet Na Wschodzie kraju w Nowym Yorku. Młodociany przestępca a później morderca staję się na wzór europejskiej ballady rycerskiej bohaterem Zachodu Ameryki, dzięki prasie codziennej z czasem jego śmierć staje się inspiracją dla poetów, pisarzy filmowców, etc. Sam szeryf Pat Garrett jest oskarżony o podstęp niegodny szeryfa, zastawiając na bandytę pułapkę, nie dając mu żadnych szans do obrony. ”Billy Dzieciak” rodzi się po śmierci w świadomości społecznej, jako figura symboliczna amerykańskiego Zachodu, po to by zapewnić sobie nieśmiertelność w zbiorowości. Garrett wynajmuje dziennikarzy, aby go bronili przed opinią społeczną, jeden z nich, podstawiony, piszę książkę za szeryfa a ten usprawiedliwia się w niej i wyjaśnia, w jakich okolicznościach zabił Billy the Kid’a. Legenda młodocianego przestępcy rośnie z pokolenia na pokolenie z czasem jego zdjęcie osiąga wartość ponad dwóch milionów dolarów, powstają wszelkiego rodzaju pamiątki i nawet muzeum. W 50 lat po jego śmierci wciąż zgłaszają się mężczyźni do sądów, podając się za Billy the Kid’a z prośbą o uniewinnienie ich z niecnych czynów z przed wielu dekad. Filmowa wersja znacznie różni się od tej „ustnej” opowiadanej z pokolenia na pokolenie.
W filmie ballada – litania pojawia się w scenie, gdy szeryf Colin Bake, postrzelony przez bandytę dwukrotnie raz w ramię, drugi raz w brzuch, schodzi z pola walki o własnych siłach, kierując swoje kroki w stronę rzeki. Dzieje się to na oczach jego żony, która także była zaangażowana w strzelaninę. Widząc, co się dzieje, wypuszcza z rąk strzelbę, idzie za mężem i siada kilka kroków za nim. Walka nie jest jeszcze skończona do momentu, w którym szeryf Pat Garrett zabija ostatniego bandytę.
Po wielkiej strzelaninie następuje cisza, balladę rozpoczyna chór, scena filmowa jest bardzo plastyczna, wspomagana muzyką i słowami staje się refleksją nad sensem życia, nieuchronnością ludzkiego losu, przemijaniem. Poza słowem, muzyką i obrazem płynącej łagodnie rzeki, na którą spogląda umierający szeryf, widz zaczyna odczuwać niepokój, metafizyczne napięcie. Kamera pokazuje spokojnie płynącą rzekę, która staje się symbolem przemijania, upływającego czasu. Z jednej strony horyzontu wznoszą się niewielkie wzgórza z ciemniejącym niebem, na piaszczystym brzegu rośną gdzieniegdzie drzewa przypominają nasze polskie wierzby. Następnie jest zbliżenie twarzy, kamera na nie „najeżdża”, twarz umierającego szeryfa a po chwili jego żony. Po jej twarzy toczą się łzy. Szeryf kona powoli trzymając się za brzuch. Sprawiedliwość została wymierzona, dobro zwyciężyło. Powaga zmusza widza do refleksji nad tym, co widzi, widz zaczyna sobie uświadamiać cel własnego życia. Walka dobra ze złem. Nasza wyobraźnia jest prowadzona przez słowa ballady, ich prosty przekaz, j a s n y i jednocześnie u n i w e r s a l n y s e n s. Ballada wciąga inteligentnego i wrażliwego widza, który niby jest z boku i spokojnie wszystkiemu się przypatruje i słucha lamentu powtarzanego w refrenie „ pukam do nieba drzwi, pukam do nieba drzwi, pukam do nieba drzwi, pukam do nieba drzwi”, na takie pukanie nie można być obojętnym. Następuje wyznanie wiary chrześcijanina lub żyda, który wierzy w lepsze życie w niebie. Dlatego refren odgrywa ważną role, drzwi są metaforą i jednocześnie są symbolem wiary. Refren rozumiany, co najmniej na dwa sposoby. Nie jest on ozdobnikiem, czyli sposobem powiedzenia czegoś w piękny sposób, tylko skrótem myślowym, który nadaje całej balladzie-litanii głębszy sens i umożliwia wyrażenie tego, co jest niewyrażalne – ś m i e r ć.
Taką techniką pisania oraz komponowaniu B. Dylan posłużył się w wielu swoich utworach. Jest to jeden z typowych chwytów poetyckich artysty stosowany w pisaniu ballad. To przejmujące słowa i muzyka nadają balladzie charakter elegijny, a natrętnie powtarzany mocno zrytmizowany refren wprowadzać może słuchacza w trans jak litania, która jest formą mantry każe się nam czegoś domyślać, ale nie podpowiada czego.
Ballada Knockin’ on Heaven’s Door to utwór tajemniczy w swojej treści, przez wielu miłośników twórczości Dylana uważany jest za litanię czy pieśń żałobną. Faktycznie ma on podniosły ton przypominający litanię, a powtarzający się po każdej zwrotce refren wyzwala tak duże emocje, że nie pozwalają one słuchaczowi na uwolnienie się od niego.
Ballada składa się z dwóch zwrotek po cztery wersy każda. Wersy są napisane rymem krzyżowym AB, AB. Pierwsze trzy wersy każdej zwrotki mają po osiem sylab, a dwa czwarte po dziesięć sylab. Warto też zwrócić uwagę na podobieństwo w kompozycji obu zwrotek, paralelizm pokazuje analogie pomiędzy obiema zwrotkami i spina je poprzez pierwsze dwa wersy każdej z nich. „Mama take this badge from me / Mama, put my guns in the ground”.
Ballada jest monologiem napisanym mową frazeologią potoczną, (Mama take this badge from me / I can’t use it anymore), Autor gra na ludzkich uczuciach, wykorzystuje emocje, jako element poetyki, kreuje narratora zwracającego się do matki o pomoc. Nie do osób świętych, jak to zwykle w litaniach, ale właśnie do matki, każda zwrotka zaczyna się od prośby do matki.
W pierwszej zwrotce jest tylko jedna figura stylistyczna, proste porównanie; ”Feels like I’m knockin’ on heaven’s door”. Trudno o lepsze porównanie, o bardziej czytelne niż to: z konającego człowieka, za chwilkę uleci duszą, która będzie dobijać się do nieba drzwi.
Mama, take this badge off me I can't use it anymore It's getting dark, too dark to see Feels like I'm knockin' on heaven's door.
Mamo weź tę odznakę za mą pracę Nie potrzebna jest już mi Ciemność do oczów mych kołacze Czuję się jakbym pukał do niebiańskich drzwi
W zwrotce w tej syn zwraca się do matki, aby zabrała (odpięła) odznakę szeryfa, ponieważ ona nie jest już mu potrzebna. On po prostu ma dość już zabijania w imieniu prawa. Czarne chmury zbierające się nad nim mogą oznaczać grzechy „It’s getting dark too dark to see”, lub wyrzuty przysłaniające mu niebo. Stąd pewność, że pójdzie do nieba, tego nie wiemy, rękę puka do bram świętego Piotra, to on rozstrzygnie gdzie dusza szeryfa trafi.
W drugiej bohater ballady prosi matkę, aby zakopała jego broń,
Mama, put my guns in the ground I can't shoot them anymore. That long black cloud is comin' down Feels like I'm knockin' on heaven's door.
Mamo zakop głęboko te pistolety Nie mogę więcej oglądać ludzkiej krwi Długa czarna chmura wiedzie mnie do mety Czuję się jakbym pukał do niebios drzwi
Czyli więcej niż jeden pistolet, ponieważ on nie ma ochoty na dalsze strzelaniny, mówi wprost; (put my guns in the ground). Zakopanie pistoletów lub broni, bo w języku angielskim weapon oznacza broń, ale guns może także oznaczać i to i to. W tym przypadku oddanie pistoletów (broni) nie jest tylko symbolem rezygnacji z walki osobistej szeryfa, ale symbolem zakopania wszelkiej broni. Jest to przekaz idei pacyfistycznej, która była bardzo popularna w latach 60. ubiegłego wieku w Ameryce, w czasie trwania wojny w Wietnamie, której Dylan był przeciwnikiem. Make love no war, czyli kochajcie a nie zabijacie się, hasło hippisów, które przyszły laureat Nagrody Nobla też bardzo popierał.
Dlaczego konający szeryf zwraca się do matki w balladzie, której w scenie filmowej nie ma, jest natomiast żona, która go opłakuje. Może umierający był bardzo z matką uczuciowo związany i w ostatnich minutach swojego życia chce jej pokazać, że pistolet nie będzie dla niego już narzędziem pracy, a może matka jest oczywistą metaforą istoty dającej człowiekowi życie. Matka jest dla każdego człowieka również symbolem bezwarunkowej miłości i poczucia bezpieczeństwa. To matka od chwili narodzin, aż do chwili śmierci jest ostoją każdego z nas. W najcięższych chwilach życia zwracamy się do niej, prosimy o pomoc. Tak też jest w tym przypadku, prośba o ukrycie pistoletów nie jest romantycznym gestem ani przemianą, czy próbą nawrócenia się, czy dostąpienia jakieś łaski, to po prostu chwili olśnienia, że tam gdzie idzie pistolety (broń) nie będą mu potrzebne.
Jest też inna metafora w trzecim wersie „long black cloud”, długa czarna chmura, która może być nie tylko oznaką śmierci, czarnej kurtyny oddzielającej życie od śmierci, lecz także symbolem ludzkich grzechów. W czwartym wersie po raz kolejny padają sakramentalne słowa, „Feels like I’m knockin’ on heaven’s door”. Tajemnicą tego wersu jest tajemnica wiary, trudno jest jej dotknąć, więc wysłowiona jest metaforą poetycką. Słuchamy słów ballady, a one łączą się z muzyką, a ta z obrazem. Nie można tego odciąć od siebie. Dźwięk słowa / muzyki i obraz w tej balladzie to jakby folkowe przesłanie, a to przeważnie pochodzi z ludu, z pieśni ludowej.
Prostota ballady, jej sentymentalizm i naiwność w porównaniu z brutalnymi scenami z filmu sprawia, że obraz konającego człowieka oraz śpiewane słowa trafiają do każdego z nas, to one „wciągają lub chwytają nas swoim natarczywym refrenem, zapadają głęboko w pamięci”. Ballada jest prosta w odbiorze i nie ma wyszukanych metafor czy porównań, chciałoby się powiedzieć, że zbudowana jest z żywych emocji, którym tak szybko ulega każdy człowiek, wszyscy ludzie. Chcemy się dowiedzieć, co będzie dalej, czy dusza szeryfa dostanie się faktycznie do nieba, ale powtarzający się natarczywy refren kończy się tylko na pukaniu, każe się nam domyślać, ale niczego nie podpowiada, nie daje odpowiedzi. Święty Piotr nie spieszy się z otwarciem drzwi, stąd ta wspomniana już natarczywość refrenu.
Taka technika stanowi podstawę pisania oraz komponowaniu wielu ballad przez Dylana. Przykładem niech będzie ballada pt. Like a Rolling Stone, gdzie refren “How does it feel” z podobną siłą wdziera się do ucha i serca słuchacza. Z kolei w balladzie Lay, Lady, Laypowtarzający się wielokrotnie refren „Lay, lay, lay, lay across my big brase bed”, nie jest naładowany taką energią i siłą jak wyżej wymienione utwory, ale „image” wielkiego łóżka z brązu pobudza wyobraźnię…
Siła tej ballady – litanii polega na „zatrzymaniu obrazów (images) w naszej pamięci, sprawiania, że jej słowa trafiają do każdego z nas poprzez zastosowanie prostego języka i środków ekspresji, wciągają lub chwytają nas swoim natarczywym refrenem. Na tym polega genialność Dylana, że jego teksty „chwytają” i można je interpretować, co najmniej na dwa, jeśli nie więcej sposobów. Poeta tak konstruuje je, że składają się one z różnych warstw, które w wielu przypadkach bardzo komplikują się, czasem nawet wykluczają się nawzajem, tworząc szaradę nie do rozwiązania. Doskonałym przykładem tego jest tajemnicza ballada Mr. Tambourine Man, w której tak naprawdę nie wiemy, kim był (jest) tytułowy bohater.
Zabity przez bandytę szeryf równie dobrze może być żołnierzem, a sam tekst ballady wypowiedzią przeciwko wojnie, przemocy, brutalności. Ballada może być napisana z punktu widzenia żołnierza znajdującego się na polu walki, którego całe życie zostało zredukowane do ciemności, długiej czarnej chmury, czarnego welonu zakrywającego jego oczy. To nic innego jak grzechy, a odrzucenie odznaki szeryfa i broni, można odczytać jako symbole wojskowe, odrzucone przez żołnierza. On nie dezerteruje z wojska, on po prostu ma dość zabijania, bo nie wie w imię, czego ma zabijać. Problematyką ballady-litanii są emocje, które biorą górę nad intelektualną ciekawością, co jest poza tą ciemnością, czarną chmurą? Czy faktycznie jest jakaś brama, przez którą każdy z nas po śmierci musi przejść, zapukać, prosić się o wpuszczenie do nieba. Czy ta brama to tylko metafora albo symbol jakieś nieziemskiej nagrody za nasze uczciwe ziemskie życie, poeta mam wprost nie mówi.
Dylan jest mistrzem sztuki opisu muzycznego, czyli przenoszenia emocji słów na obszar muzyki m. in. poprzez rozbudowany refren. Sztuka Dylana, nie ogranicza się tylko do sztuki słowa, także muzyka uczestniczy w budowaniu wartości artystycznej. Ta transpozycja, czyli przeniesienie utworu muzycznego na ekran, jest jeszcze jednym dowodem na to, że Dylan jest świadomym twórcą, a nie rządzi nim przypadkowość. W rozważaniach nad sensem życia, przyjaźni, niedoskonałości człowieka, dźwięki muzyki tworzą razem ze słowami całość, która „długo trzyma za gardło i serce” słuchacza. Ta ballada jest tego doskonałym przykładem, nie można interpretować, czy rozważać tekstów poety bez jego muzyki, one tworzą nierozerwaną całość. Dlatego pytanie czy Bob Dylan jest „dobrym poetą”, czy nie jest, nie ma na większego sensu. Bez muzyki nie było by Dylana Noblisty, jako twórcy i głosu pokolenia, sam tekst miałby trudności z obronieniem się, dlatego stawianie tego typu pytań naprawdę nie ma sensu.
Czasem balladę Knockin’ On Heaven’s Door Live, rozpoczyna chór, czasem harmonijka ustna, czasem gitara w zależności od samego autora tekstu i muzyki, który wykonuje utwór na wiele sposobów, a na przestrzeni wielu lat, dopisał lub pozwolił dopisać innym kilka nowych linijek do istniejącego już tekstu. Dylan na różnych koncertach potrafi zaśpiewać tę balladę czasem w niecałe trzy minuty, czasem nawet w osiem minut. Warto wspomnieć o bardzo ekstrawaganckim wykonaniu ballady przez zespół Guns N’ Roses – w Tokyo 1992 roku. Ballada doczekała się przeróżnych aranżacji; Gospel, rap, rock, protest song, etc.. Tłumaczono ją też na język polski i śpiewano ją po polsku. Ponad dwustu wykonawców na całym świecie ma ją w swoim repertuarze. Na tym polega siła dylanowskiego tekstu. Utwór ten jest dla każdego pokolenia (co najmniej już dwa pokolenia od jego napisania) pieśniarzy, artystów humanistycznym, czyli ludzkim wyzwaniem i wszedł na stałe do współczesnego kodu kulturowego.
Dzierżoniów 3/5/2018
Sukces emigranta i poety Artur Curyło - o twórczości A. Lizakowskiego
Adam Lizakowski
|
|
|
|
|
Artur Curyło
Zeszyty Historycznoliterackie Uniwersytetu Jagiellonskiego, najnowszy numer
jesien 2001
Sukces emigranta i poety - o twórczości Adama Lizakowskiego w USA.
Słowa Jana Pawła
II, wypowiedziane przed laty podczas wizyty w USA Ci, którzy tu przybyli, muszą
urodzić się na nowo", zdają się szczególnie mocno dotyczyć emigrantów o
tożsamości silnie zakorzenionej w kulturze kraju rodzimego, na przykład poetów.
W różnych powojennych okresach czasu możemy wskazać na emigrantów - pisarzy,
którzy wyjeżdżali z ojczyzny mając dokonania zawodowe uznane za wybitne i
wynikający z nich wysoki prestiż społeczny, a na obczyźnie ich życie było
bardziej wegetacją pod każdym względem, niż samorealizacją. Przykładem z czasów
bezpośrednio powojennych są amerykańskie losy J.Lechonia (zakończone tragicznie
samobójstwem), bardziej współczesnym nieudana próba zaadoptowania się w USA
E.Redlińskiego (zakończona powrotem do ojczyzny z duchowym bagażem
resentymentów wobec Polonii amerykańskiej i całej Ameryki). Oprócz tych
nagłośnionych przypadków porażek znanych twórców dokonały się tysiące
degradacji zawodowych i społecznych przeciętnych emigrantów inteligenckich.
Bardzo wielu wykształconych Polaków musiało w USA zapomnieć o dotychczasowych
kompetencjach oraz zainteresowaniach i poświęciło życie tam ciężkiej pracy
fizycznej dla pieniędzy, nierzadko po przysposobieniu zawodowym na poziomie
kilkumiesięcznych kursów. Pomimo, że niekorzystne zmiany w tożsamości zdarzają
się często w związku z emigracją, nie należy tego zjawiska traktować jako
statystycznie przeważającego w każdym czasie, czy tym bardziej jako
nieuniknionego. Zauważyć tu jednak trzeba, że w polskiej literaturze powojennej
dużą popularnością cieszy się kilka utworów napisanych przez twórców znanych i
lubianych, które w uproszczeniu można nazwać ostrzeżeniem przed decyzją
emigrowania z ojczyzny. Należą do nich : Emigranci Sł. Mrożka1(lektura
zalecana maturzystom, przy tym dramat od kilkudziesięciu lat chętnie
wystawiany przez różne teatry ), Antygona w Nowym Jorku J. Głowackiego2 (sztuka
, która w pierwszej połowie lat dziewięćdziesiątych grana była przy
nadkomplecie widowni w warszawskim Atheneum i w krakowskim Teatrze im. J.Słowackiego,
miała też swój spektakl w Teatrze TV w reżyserii K.Kutza), Szczuropolacy E.
Redlińskiego3 (cztery wydania książkowe w ciągu kilku lat,
adaptacja filmowa w reżyserii J. Zaorskiego p.t. Szczęśliwego Nowego Jorku ).
Fakt, że pisarze profesjonalni, uznawani przez krytykę literacką i masowego
odbiorcę, nagłośnili emigracyjne zagrożenia, zapewne mocno przyczynił się do
stereotypowego postrzegania emigracji poprzez takie określenia, jak:
wykorzenienie , wyobcowanie , tęsknota , dezintegracja psychiczna , degradacja
społeczna , utrata tożsamości . Ze wskazanych utworów dramat Sł. Mrożka znany
był już od połowy lat siedemdziesiątych, a jednak w świadomości społecznej
Polaków do samego końca PRL-u żywotny był też zupełnie przeciwstawny stereotyp
emigranta do USA lub innych krajów kapitalistycznych. Stereotyp ten zachęcał do
opuszczania ojczyzny, gdyż zakładał sukces ekonomiczny jako prawie automatyczną
konsekwencję emigrowania do krajów zamożniejszych niż Polska. Można nazwać go
żartobliwie stereotypem nieocenzurowanym , gdyż nie był nagłaśniany przez media
i literaturę, lecz pożywkę znajdował w bogaceniu się tych Polaków, którzy
osobiście zaliczali emigrację czasową, oraz w pomocy materialnej, którą
uzyskiwali rodacy w kraju od osób przebywających za granicą.
W latach dziewięćdziesiątych perspektywa postrzegania emigracji przez Polaków uległa silnym przeobrażeniom. Przede wszystkim samo pojęcie emigracji w odniesieniu do Polaków po 1989 roku utraciło wyrazistość osłabieniu uległy niegdysiejsze zapory paszportowo-wizowe, straciło też sens rozważanie współczesnych przesiedleń w kategoriach politycznych (z nieodwracalnością emigracji jako konsekwencji braku akceptacji dla systemu polityczno społecznego). Po wejściu Polski do Unii Europejskiej należy oczekiwać postępującego rozmywania się pojęcia emigracji, przynajmniej w odniesieniu do starego kontynentu. Ostatnie dziesięciolecie XX wieku pokazało też dystansowanie się wielu Polaków do możliwości trwałego przesiedlenia poza granice ojczyzny. Polacy chętnie wyjeżdżają sezonowo , ale o wiele mniej chętnie niż kiedyś na długo i rzadziej na stałe.
Polak na początku XXI wieku, jeśli staje przed możliwością opuszczenia ojczyzny na stałe (na przykład po wylosowaniu w loterii wizowej prawa pobytu stałego w USA), dysponuje licznymi możliwościami uzyskania teoretycznego rozeznania możliwości i zagrożeń emigracji. Publikowane są bez ograniczeń cenzuralnych wyniki badań socjologicznych i psychologicznych dotyczących emigracji Polaków 4. Media często i wielostronnie podejmują problemy emigrantów polskich5. Beletrystyka dostarcza licznych egzemplifikacji emigracyjnych losów. Przyszedł więc czas zupełnie odpowiedni do analizy i podsumowań osiągnięć emigracyjnych Polaków w czasach powojennych.
Obok emigrantów, którzy nie potrafią przezwyciężyć trudnej sytuacji albo wręcz przegrywają swoje życie na obczyźnie, funkcjonuje na szczęście również dużo takich, którzy mają poczucie sukcesu, dające się zresztą uzasadnić wyrazistymi osiągnięciami zauważalnymi z zewnątrz.
Przykładem emigranta wyjątkowego, bo mogącego mówić o podwójnym sukcesie swojego osiedlenia w USA, jest Adam Lizakowski - księgarz, wydawca i poeta z Chicago. Pierwszy wymiar sukcesu to dobre zaadoptowanie społeczne {legalizacja pobytu, znakomita znajomość języka angielskiego, udane życie rodzinne, niezależność materialna). Wymiar drugi to rozwój tożsamości artystycznej (od początkującego poety w Polsce do czołowego twórcy polonijnego w USA). Wyjechał z kraju w 1981 roku i trafił do Ameryki przez obóz dla uchodźców w Austrii. Podawane przez niego przyczyny opuszczenia ojczyzny są takie same, na jakie wskazuje wielu emigrantów inteligenckich z lat osiemdziesiątych : zła osobista sytuacja materialna, brak nadziei na lepszą przyszłość w Polsce oraz inspirowane literaturą marzenia o życiu barwnym i nieskrępowanym rutyną.6 Pierwszą falę emigracyjną lat osiemdziesiątych (sprzed stanu wojennego) nazwał złodziejami czereśni , gdyż to poetyckie określenie wydało mu się odpowiednie dla wskazania ogólnej motywacji ówczesnych emigrantów - chęci ucieczki od marazmu i uciążliwości życia w Polsce w kierunku wyidealizowanych marzeń o wolności i luksusie Zachodu. Czereśnie to symbol barwnej egzystencji, emigranci to metaforyczni złodzieje", którzy ucieczką z kraju chcieli szybko i łatwo zawłaszczyć uroki obcej rzeczywistości. Pierwszy emigracyjny polskojęzyczny tomik poezji A. Lizakowskiego Złodzieje czereśni", między innymi zawiera poemat użyczający tytułu całości7. Przyjęta w utworze perspektywa świeżo upieczonego emigranta wyznacza etapy drogi do ziemi obiecanej : marzenia o lepszym i ciekawszym świecie snute jeszcze w dzieciństwie, obóz dla uchodźców w Austrii, nadzieje o błyskotliwych sukcesach towarzyszące przybyciu do Ameryki8:
W ciemnościach nocy przy księżycowym świetle
czereśnie nie są czereśniami -
to szlachetne kamienie z królewskich koron
egzotyczne drogocenne klejnoty zrabowane
przez piratów - ukryte
w mrocznych grotach wysp nieznanych mórz
(...)
Dwanaście lat później trzech złodziei czereśni
stanęło przed bramą obozu w Traiskirchen w Austrii.
Od dwóch dni nic nie jedli,
trzy noce nie spali, cztery dni się nie myli
był listopad wróg marzycieli i lekkoduchów.
(. .)
Milionowe nakłady, poetyckie sukcesy,
zdjęcia na okładkach gazet,
najpiękniejsze kobiety, sława, pieniądze
marzenia o dalekiej ciepłej Kalifornii.
(. .)
W latach dziewięćdziesiątych perspektywa postrzegania emigracji przez Polaków uległa silnym przeobrażeniom. Przede wszystkim samo pojęcie emigracji w odniesieniu do Polaków po 1989 roku utraciło wyrazistość osłabieniu uległy niegdysiejsze zapory paszportowo-wizowe, straciło też sens rozważanie współczesnych przesiedleń w kategoriach politycznych (z nieodwracalnością emigracji jako konsekwencji braku akceptacji dla systemu polityczno społecznego). Po wejściu Polski do Unii Europejskiej należy oczekiwać postępującego rozmywania się pojęcia emigracji, przynajmniej w odniesieniu do starego kontynentu. Ostatnie dziesięciolecie XX wieku pokazało też dystansowanie się wielu Polaków do możliwości trwałego przesiedlenia poza granice ojczyzny. Polacy chętnie wyjeżdżają sezonowo , ale o wiele mniej chętnie niż kiedyś na długo i rzadziej na stałe.
Polak na początku XXI wieku, jeśli staje przed możliwością opuszczenia ojczyzny na stałe (na przykład po wylosowaniu w loterii wizowej prawa pobytu stałego w USA), dysponuje licznymi możliwościami uzyskania teoretycznego rozeznania możliwości i zagrożeń emigracji. Publikowane są bez ograniczeń cenzuralnych wyniki badań socjologicznych i psychologicznych dotyczących emigracji Polaków 4. Media często i wielostronnie podejmują problemy emigrantów polskich5. Beletrystyka dostarcza licznych egzemplifikacji emigracyjnych losów. Przyszedł więc czas zupełnie odpowiedni do analizy i podsumowań osiągnięć emigracyjnych Polaków w czasach powojennych.
Obok emigrantów, którzy nie potrafią przezwyciężyć trudnej sytuacji albo wręcz przegrywają swoje życie na obczyźnie, funkcjonuje na szczęście również dużo takich, którzy mają poczucie sukcesu, dające się zresztą uzasadnić wyrazistymi osiągnięciami zauważalnymi z zewnątrz.
Przykładem emigranta wyjątkowego, bo mogącego mówić o podwójnym sukcesie swojego osiedlenia w USA, jest Adam Lizakowski - księgarz, wydawca i poeta z Chicago. Pierwszy wymiar sukcesu to dobre zaadoptowanie społeczne {legalizacja pobytu, znakomita znajomość języka angielskiego, udane życie rodzinne, niezależność materialna). Wymiar drugi to rozwój tożsamości artystycznej (od początkującego poety w Polsce do czołowego twórcy polonijnego w USA). Wyjechał z kraju w 1981 roku i trafił do Ameryki przez obóz dla uchodźców w Austrii. Podawane przez niego przyczyny opuszczenia ojczyzny są takie same, na jakie wskazuje wielu emigrantów inteligenckich z lat osiemdziesiątych : zła osobista sytuacja materialna, brak nadziei na lepszą przyszłość w Polsce oraz inspirowane literaturą marzenia o życiu barwnym i nieskrępowanym rutyną.6 Pierwszą falę emigracyjną lat osiemdziesiątych (sprzed stanu wojennego) nazwał złodziejami czereśni , gdyż to poetyckie określenie wydało mu się odpowiednie dla wskazania ogólnej motywacji ówczesnych emigrantów - chęci ucieczki od marazmu i uciążliwości życia w Polsce w kierunku wyidealizowanych marzeń o wolności i luksusie Zachodu. Czereśnie to symbol barwnej egzystencji, emigranci to metaforyczni złodzieje", którzy ucieczką z kraju chcieli szybko i łatwo zawłaszczyć uroki obcej rzeczywistości. Pierwszy emigracyjny polskojęzyczny tomik poezji A. Lizakowskiego Złodzieje czereśni", między innymi zawiera poemat użyczający tytułu całości7. Przyjęta w utworze perspektywa świeżo upieczonego emigranta wyznacza etapy drogi do ziemi obiecanej : marzenia o lepszym i ciekawszym świecie snute jeszcze w dzieciństwie, obóz dla uchodźców w Austrii, nadzieje o błyskotliwych sukcesach towarzyszące przybyciu do Ameryki8:
W ciemnościach nocy przy księżycowym świetle
czereśnie nie są czereśniami -
to szlachetne kamienie z królewskich koron
egzotyczne drogocenne klejnoty zrabowane
przez piratów - ukryte
w mrocznych grotach wysp nieznanych mórz
(...)
Dwanaście lat później trzech złodziei czereśni
stanęło przed bramą obozu w Traiskirchen w Austrii.
Od dwóch dni nic nie jedli,
trzy noce nie spali, cztery dni się nie myli
był listopad wróg marzycieli i lekkoduchów.
(. .)
Milionowe nakłady, poetyckie sukcesy,
zdjęcia na okładkach gazet,
najpiękniejsze kobiety, sława, pieniądze
marzenia o dalekiej ciepłej Kalifornii.
(. .)
Ameryka to kraj
emigrantów
emigranci to bogactwo Ameryki.
Rzeczywistość okazała się o wiele trudniejsza od oczekiwań : Cena jaką zapłaciliśmy i płacimy za emigrację jest ogromna. Wybór wolności nigdy nie jest łatwy ..." 9 . Poetycko powiedział to tak 10:
Piękne są zielone oczy Ameryki
jak las, niejeden w nim zabłądził
wołał o pomoc, z głodu umarł
(...)
Piękne są zielone oczy Ameryki
jak dwa banknoty dolarowe
niejeden wyciągnął ręce po nie ,
sparzył się śmiertelnie.
Gorzka świadomość Ameryki trudniejszej niż ta z marzeń i stereotypowych wyobrażeń nie przeszkadza Lizakowskiemu w pozytywnym postrzeganiu emigracji własnej oraz innych złodziei czereśni". Zadowolenie z emigrowania wyraża wiersz Nawet jeśli te sny"11:
Nawet jeśli te sny o Ameryce ;
są nieprawdziwe, tak jak Ameryka jest dla wielu nierealna
to nic nie szkodzi, warto było zobaczyć kawałek świata :
włoskie kawiarnie, greckie kafejki, francuskie restauracje,
rosyjskie stołówki, irlandzkie bary, angielskie puby,
amerykańskie samochodowe bary szybkiej obsługi,
zachód Ameryki, wschód, południe, północ,
ludzi brązowych, fioletowych, czarnych,
czerwonych, żółtych, ich małą nędzę i wielkie nadzieje,
po latach świat wydawał się mały
1 przejrzysty jak szklanka górskiej wody
nic nie ma do ukrycia, ale mógł ugasić na chwilę pragnienie
Takim jak ja - ciągle spragnionym i łaknącym.
(...) warto było to poznać, zobaczyć na własne oczy
(...) Warto mieć marzenia, nie skrywać swoich myśłi
gonić je po całym świecie, ścigać się na drogach
nie mieć żadnego planu ratunku
nasłuchiwać odgłosów karetek opatrzności
nie mieć do nikogo żalu, cały czas śpiewać pieśń Ameryki :
Tell me, tell me
What makes love such an ache and pain ?
Jest tu okazja do zauważenia, że emigranci polscy do USA z początku lat osiemdziesiątych tworzyli falę dość uprzywilejowaną na tle całej historii Polonii amerykańskiej. Przybywali do USA w okresie szczególnego otwarcia Zachodu na opozycjonistów politycznych i uciekinierów ekonomicznych z obszaru socjalistycznego. Kierowani z europejskich obozów dla uchodźców, mieli od początku zapewnioną legalność pobytu, co już na starcie zapewniało im przewagę nad licznymi w społeczności amerykańskiej imigrantami nielegalnymi. Otrzymywali po przyjeździe skromne zasiłki pieniężne, w razie braku znajomości języka angielskiego korzystali z bezpłatnych kursów, posiadając od początku tzw. zielone karty podejmowali przyzwoicie płatne prace. Stanowili też grupę dobrze przedstawiającą się pod względem wykształcenia, na ogół przynajmniej średniego albo nawet wyższego. Droga tej fali emigracyjnej do dalszego kształcenia się w USA, satysfakcjonującej i dobrze płatnej pracy, obywatelstwa amerykańskiego, była względnie krótsza i łatwiejsza, niż wcześniejszych i późniejszych powojennych przybyszów z Polski. A.Lizakowski pierwsze dziewięć lat emigracji spędził w Kalifornii i w tym czasie studiował dziennikarstwo w The City College of San Francisco oraz literatury słowiańskie na University of California w Berkeley, korzystał więc z luksusu nieosiągalnego dla większości emigrantów powojennych, a także przybywających w drugiej połowie lat osiemdziesiątych. Cenne w jego twórczości jest to, że potrafił stać się bardem szeroko rozumianej Polonii, a więc również tej nielegalnej, wykonującej najgorsze i słabo płatne prace czy też tych rodaków, którym mimo legalizacji pobytu nie starcza siły przebicia w warunkach ostrej konkurencyjności i przez lata całe zabiegi o bezpieczeństwo socjalne zdominowują ich życie w Ameryce. Poezja moja obecnie odnosi się do wartości i przeżyć emigrantów. (...) Mój wewnętrzny głos mówi, abym opisywał to, co jest mi najbliższe, abym pisał o tym, co jest w zasięgu mojej ręki czy oka. I to właśnie robię."12 Znajdujemy więc w tej poezji obraz obyczajowy Polonii, dla czytelnika krajowego czasem aż groteskowy. Dla przykładu wiersz Miłość po chicagowsku" 13:
Miłość po chicagowsku daleka jest od doskonałości,
ale jest najlepszym lekarzem na samotność,
balsamem na chorą duszę, śpiewem ptaka o świcie,
śnieżną wysoką górą, pienistą rzeką,
kołem fortuny, koszem pełnym kwiatów.
Ona lat 52, babcia Asi, rodzina w Mońkach
On lat 39, żonaty, skazany na dorobek
Żona z trójką dzieci pod Tarnowem
Możemy sobie wyobrazić
duszę jego pełną tęsknoty
Smutek wykrzywił mu twarz, zwężył oczy
Ona pociesza go głosem aktorki dramatycznej
Słowa puchną w gardle, doradza mu,
pomaga wybrać sukienkę dla żony, buty dla córek,
przyjmuje nowe warunki życia na swoje barki
przyszyje guzik, ugotuje zupę, zrobi kanapki do pracy,
najpiękniejsze wybierze kartki na święta.
(...)ona jeszcze rok może dwa
dokończy budowę domu, wróci do męża,
rodziny, wnuków.
Wiersze Lizakowskiego wolne są od idealizowania polonijnej rzeczywistości,
odsłaniają po kawałku treść emigranckiego życia. Pojawia się w nich ironia bez
złośliwości, zaznacza dystans paradoksalnie przesycony zrozumieniem na przykład
w wierszu Jesień 1995 14:
Są w Chicago od pięciu miesięcy
A już dokonali wiele, odnieśli sukces
Jeden z największych w
ich życiu
(tak napisali do swojej rodziny).
On znalazł pracę w serwisie sprzątającym
Ona pilnuje dzieci u bogatych Hindusów
Z jej słów, jego eleganckich gestów
Można wyczytać, że są szczęśliwi.
(. .)
Zamilkli, to początek ich rozłąki
Sekunda cięższa od kamienia
Zanim powie : do zobaczenia za tydzień
(...)
sześć długich samotnych dni i nocy.
Częsty jest motyw pracy zniewalającej i szkodliwej dla zdrowia, harówki bez wytchnienia i możliwości buntu, na przykład w wierszu Zielona karta" 15:
Gdy otworzył list z nadrukiem
urzędu emigracyjnego to z wrażenia usiadł
wiadomość dotarła do niego jak huragan
obezwładniła i połamała psychikę :
wstrzymał oddech, rozpłakał się jak dziecko
on rzeźnik ćwiartujący zwierzęta od ośmiu lat
(zimno chłodni powykrzywiało mu palce
a skóra twarzy nabrała koloru ołowiu )
człowiek bez pięknych wspomnień emigracyjnych
namiętności i pragnień - otrzymał zieloną kartę.
(...) oczy kiedyś wyblakłe zobaczyły zielony kolor życia
uszy o przytępionym słuchu - usłyszały
dobiegające z dala głosy.
Nikt już nie będzie wyzywać go od Pollack"
tępych emigrantów, przybłędów
(...) serce, którego myślał, że nie ma, oszalało.
Pojawiają się drastyczne obrazowania wysokiej ceny fizycznej i moralnej za dostęp do najbogatszego kraju świata, na przykład w Restauracja Golden Heart" {tytuł w zestawieniu z tekstem wiersza demaskuje przewrotność i ułudę wszechobecnej formy ,,na pokaz")16 :
Młoda Chinka z restauracji Golden Heart
jest od niedawna w Chicago;
w dzień podaje zieloną herbatę, mongolian beef
a w nocy mężczyznom swe ciało
obie prace są bardzo ważne dla niej
(musi jak najszybciej spłacić mafię
z Nowego Jorku) (...)
Lizakowski równie plastycznie obrazuje zewnętrzne problemy adaptacyjne Polaków w USA, jak ich przeżywanie emigracji : tęsknotę za ojczyzną, osamotnienie, ale również satysfakcję z uzyskanego doświadczenia i zadowolenie z osiągnięć materialnych niedostępnych w ojczyźnie. Pomimo realizmu a niekiedy nawet naturalizmu obrazowania emigranckich losów, jakże dalekich często od beztroski wyjazdowych marzeń, w wielu utworach powraca motyw Ameryki jako miejsca, do którego warto było przybyć, sycącego duszę otwartymi perspektywami rozwojowymi, niosącego nadzieję spełnienia. Odsłania się mityczny obraz ziemi obiecanej, krainy o wielkiej urodzie i bogactwie, fascynującej potężnym rytmem życia. Odzywają się wtedy spokojne, pełne łagodnego patosu nuty, przywodzące skojarzenia z poezją W. Whitmana i z liryką biblijną17. Dla przykładu fragmenty wiersza Którędy do ciebie dotrzeć 18:
(. . .)
Wielka kraino chleba z masłem, republiko marzeń,
płaszczu okrywający zmarzniętych,
ręko dolara wyciągnięta do zagubionych
chciałbym usłyszeć raz jeszcze twoje przesłanie,
płacz radości emigrantów na Ellis Island,
fale wzburzonego oceanu, śpiew burzy, szczebiot słów,
przekleństwa marynarzy, modlitwy wiernych
chciałbym zobaczyć tych wszystkich umarłych
którzy w ciebie wierzyli, spojrzeć w ieh oczy
ujrzeć marzenia o tobie wypisane na ich twarzach.
(...)
kocham cię, kocham cię, uwielbiam
sama powiedz jak cię nie kochać
nie wspominać dobrze skoro tylu
śmiałków urodziłaś, byłaś im matką.
Pozorne sprzeczności w poezji Lizakowskiego : pokazanie zniewolenia emigrantów pracą i równocześnie ich zadowolenie z decyzji osiedlenia się w USA, przytłaczającą nieraz emigrantów tęsknotę za ojczyzną i zafascynowanie Ameryką, zrozumie każdy, kto był za oceanem i dotknął tematu empirycznie.
Rozdarcie emigrantów pierwszego pokolenia, między tęsknotą do ojczyzny a przywiązaniem do kraju osiedlenia, wyraża polonijne powiedzenie: Kto przyjechał do Ameryki, tęskni za ojczyzną, kto wrócił do ojczyzny, tęskni za Ameryką". Nic dziwnego, że jest ono również widoczne u Lizakowskiego w jego wierszach, na przykład w Z Pieszyc do San Francisco"19 stwierdza żartobliwie:
Gdy śpię nogi mam w San Francisco (rzeczywistość)
a głowę w Pieszycach (sny)"
W wierszach A. Lizakowskiego powtarzają się słowa-klucze, określające nie tylko interesujące go tematy, ale przede wszystkim krąg wyznawanyeh wartości. Należą do nich: wolność, emigracja, religia, duma, kultura, poezja20.
Wolność traktuje poeta jako możliwość dokonywania wyborów, zarazem naturalne prawo każdego człowieka. Spełnienie wolności wyraża się w samorealizacji. Swoją wolność postrzega w związku z dobrowolną decyzję emigracji 21:
emigracja to odwaga dokonanie wyboru
to sztuka wchodzenia w siebie
drążenie tysiącem pytań, poszukiwanie
samego siebie ...
Deklarację religijności znajdujemy w kilku wierszach Lizakowskiego22:
Panie, prochem jestem marnym
Stworzonym według
twojej
Woli i uznania,
któremu wlałeś do serca milość i dobroć.
(...)
Panie nawet jeśli zjemy
wszystkie czereśnie całego świata
i poznamy tajemnice
sadów czereśniowych
bez twojej miłości jesteśmy niczym
bez ciebie słodycz czereśni
nie jest słodyczą
jedynie mokrym drzewem
rzuconym w ognisko,
które nie zapłonie płomieniem
a jedynie dym się uniesie
szczypiąc w oczy ...
Poezja jest dla Lizakowskiego wartością określającą jego indywidualność, sposobem na postrzeganie świata23:
Moje wiersze rodzą się
W mym wnętrzu
Pod wątrobą, sercem,plucami.
(...)
Moje wiersze to tabletka
Na zatrucie ...
Wszystkie słowa-klucze dotyczą wartości emocjonalnie ważnych dla poety, choć niektóre swoim realnym desygnatem wywołują w nim odczucia z różnych względów ambiwalentne. Z tych ostatnich wyliczyć można: ojczyznę (Polskę), rodaków {Polaków), Polonię, pracę.
Ojczyzna to kraj rodzinny w sensie ogólnym (historycznym i geograficznym), w znaczeniu węższym rodzinne strony. Jest to kraj, w którym żyło się ciężko 24:
ojczyzna moja to muzeum
przed gmachem którego stoi
groźny woźny z wąsem Stalina
ojczyzna moja to muzeum
w którym nie otwiera się okien
bo świeże powietrze rozwaliłoby
w proch zmurszałe eksponaty
Równocześnie motyw rodzinnych stron pojawia się wielokrotnie jako przedmiot tęsknoty25 :
(...} nawet Park Golden Gate
w którym koliber uwija się wśród kwiatów
a bezrobotny świerszcz daje bezpłatne
koncerty
ani trawa śpiewająca chórem
starodawne pieśni indiańskie
nic
nie przypomina mi
zapachu kwitnących drzew czereśniowych
(. .)
Jak ja tutaj się znalazłem
Tam za kilka tygodni drzewa czereśniowe zakwitną ...
Polacy i Polonia również wywołują skojarzenia zróżnicowane, choć zdają się przeważać negatywne 26 :
Są rodacy
o uśmiechu hieny -
w towarzystwie ich czujemy się
gołębiem ściganym przez jastrzębia po bezchmurnym niebie
Są rodacy
którzy marzą
o powrocie z wielkimi walizkami sąsiedzi ich kręcą głowami z zazdrości
tak energicznie kręgi szyjne
starły się im na miazgę
(. .)
Są rodacy,
Którzy poza robieniem
plotek
I pieniędzy na nic czasu nie mają
Nikomu też nie pomogą (kto im pomagał)
(.. .)
Są rodacy
(...) próbują pomóc
w alfabecie życia codziennego
Popularność A. Lizakowskiego w Polonii amerykańskiej (zwłaszcza w Chicago) stopniowo wzrastała przez lata dziewięćdziesiąte, co znajdowało wyraz między innymi w recenzjach, artykułach i wywiadach zamieszczanych w tamtejszej prasie. Ogół publikacji polonijnych na temat twórczości poety-emigranta stwarza wrażenie polemiki, z przewagą opinii pozytywnych. Odzwierciedleniem skrajnie różnych punktów widzenia są trzy recenzje, zamieszczone w tym samym numerze czasopisma Gwiazda Polarna"27. Bardzo surowo ocenił poezję Lizakowskiego Artur Rodziewicz (poeta i krytyk, który nigdy nie był w Ameryce, ale zainteresował go tomik Niezapłacony czynsz - wiersze poetyckie" jako reprezentacja poziomu kultury polonijnej), sygnalizując niechęć agresywnym tytułem wypowiedzi Polonijny skowyt". Rodziewicz zarzuca Lizakowskiemu, że czytając jego wiersze odnosił raczej wrażenie lektury przewodnika po USA niż poezji, ze względu na przesyt określeń i nazw amerykańskich lub polonijnych. Zarzucił mu również swoistą ksenofobię polonijną: ...pełno tu płaczu za utraconą ojczyzną, wymieszanego z zafascynowaniem kulturą Zachodu."28 Również strona czysto formalna nie zyskała uznania Rodziewicza - uznał tomik za słabo dopracowany stylistycznie, z pogranicza poezji, notatek publicystycznych, epistolografii. Zarzutów Rodziewicza nie poparł Kazimierz Koszyca, chwaląc poetę za żywość narracji i elastyczność języka w wypowiedzi p.t. Rzadki fenomen . Wysoko ocenił też szczerość i autentyczność w przedstawieniu podejmowanych tematów. Trzeci recenzent - Kazimierz Robak, w Bardziej kocham wiersze niż siebie... przyjął stanowisko wypośrodkowane między opiniami zreferowanymi powyżej, gdyż nie zaakceptował w pełni formy wierszy Lizakowskiego, natomiast docenił jego znaczenie i aspiracje w roli poetyckiego kronikarza emigrantów polskich w USA: Do poetyckiej syntezy pokolenia, do rangi wyraziciela uczuć i myśli zbiorowości prowadzi droga daleka, żmudna i ciernista. Adam Lizakowski znajduje się na jej początku. Patrząc jednak na to, co do tej pory wyszło mu spod pióra, wiedząc o jego konsekwencji i uporze, z jakim trwa w swej niewdzięcznej roli, nie mam żadnych wątpliwości, że z każdym krokiem bliżej jest celu."29
A.Lizakowski pierwsze zbiorki poezji wydane w USA napisał po angielsku. Recenzent amerykański w rozwichrzeniu stylistycznym tych wierszy dopatrzył się zalety Lizakowskiego i porównał je do reminiscencji jazzowych, popularnych w San Francisco w latach pięćdziesiątych. ( In fact, much of this poetry is reminiscent of the poetry which came out of the poetry - jazz readings that were popular in San Francisco during the 1950s.")30
Podkreślenie prawdy w przedstawianiu podejmowanych tematów, jako znaczącego waloru poezji Lizakowskiego, powtarza się w wypowiedziach pochodzących od różnych opiniodawców. Cz.Miłosz w liście do autora Złodziei czereśni", fragmentarycznie zacytowanym na okładce wydania polonijnego tomiku, pisał tak :
(...) jednak opłaca się pisać prawdę czy też starać się pisać prawdę, i to właśnie Pan robi ..."31. Według Marka Skwarnickiego : Lizakowski ma wiele do powiedzenia, gdyż zachował wiarę w poezję, literaturę wymierzającą sprawiedliwość i widzialnemu, i niewidzialnemu światu. Ta wiara obecnie wśród nas podupada. Jakoś ani w młodej poezji, ani w prozie nie szukamy owych najgłębszych przewartościowań współczesnych Polaków na temat własny i świata (...) Wiersze Lizakowskiego (publicystyczne) wyrażają największe problemy losu człowieka, co jest wynikiem życia wewnątrz uniwersalistycznej cywilizacji USA. Poza tym, jest to kronika świadomości młodego pokolenia emigrantów {...).32
Należy przypuszczać, że wzrastająca sława A. Lizakowskiego sprowokuje większe niż dotychczas zainteresowanie krytyków literackich w Polsce twórczością tego poety, zwłaszcza za sprawą aż dwóch zbiorków wierszy wydanych w kraju, w roku 2000). Stwarza to szanse na dalszą dyskusję odnośnie kontrowersyjnego problemu formy - czy uznać jej publicystyczność" za mankament, czy wręcz przeciwnie, wpływ gatunków prozatorskich uznać za ożywczy dla poezji współczesnej. Niekoniecznie zresztą chodzi o arbitralne rozstrzygnięcie tego problemu, bo można sprawę doraźnie uznać za zależną od gustów pokoleniowych i indywidualnych, a więc wymagającą dystansu czasowego dla ustabilizowania opinii. Natomiast rolę Lizakowskiego jako poetyckiego głosiciela prawdy o emigracji Polaków do USA w latach osiemdziesiątych, wypada już obecnie potwierdzić jako znaczącą w naszej literaturze najnowszej. Przedstawiony zaś przez Rodziewicza zarzut małej uniwersalności można uznać za bezzasadny z kilku powodów. Po pierwsze, tematyka emigracji bezpośrednio wiąże się z problemem tożsamości, o którym już w latach pięćdziesiątych wybitny psycholog E.Erikson mówił, że jest tak samo ważny w naszych czasach, jak badanie seksualizmu w czasach Freuda 33. Po drugie, perspektywa widzenia emigracji przez Lizakowskiego dowodzi znakomitej znajomości i zrozumienia Polaków osiedlających się w USA, co jednak wcale nie oznacza solidaryzowania i utożsamiania się przez poetę ze statystyczną polonijną bylejakością. Widać w nim przedstawiciela trzeciej wartości"34, swobodnie czującego się w żywiole dwóch języków - polskiego i angielskiego, oraz więcej - czerpiącego z dziedzictwa kulturowego literatury polskiej i amerykańskiej. Wartości względne, które można uzasadniać pochodzeniem narodowym lub czasem historycznym, Lizakowski konfrontuje z wartościami biblijnymi, a więc możliwie najbardziej uniwersalnymi. Czerpiąc z obu kultur to, co uważa za trwale wartościowe, równocześnie nie poddając się bezkrytycznie amerykanizacji i dystansując do nawyków i zachowań polskich, Lizakowski szuka tego właśnie, co uniwersalne 35:
Zdolność pisania wierszy, to nie umiejętność
wysławiania się, prorokowania słowem.
Spoglądanie milczeniem pauzy, obnażanie
metafor, to jeszcze nie poezja. Łapanie
chwil pazurami przecinków, kneblowanie
ust wielokropkiem, to jeszcze nie poezja.
Trzeba mieć serce, duże serce, tak duże
że nie trzeba go szukać w głębi siebie.
Takie serce od jednej iskry zapłonie.
Ta garstka popiołu co zastanie to jest
poezja.
A.Lizakowski na początku pobytu w USA tworzył jako poeta anglojęzyczny, co zaowocowało zbiorkami Cannibalism Poetry" (1984) i Antreroom Poetry" (1986). Próbował więc urodzić się na nowo" aż nazbyt mocno, jednak nie zapewnił sobie jeszcze w ten sposób dużej popularności. Z czasem (w dużym stopniu za sugestią Cz. Miłosza) powrócił do twórczości w języku polskim jako pierwszoplanowej. Zapewnia mu ona rosnącą popularność czytelniczą i utrwalanie opinii, że jest obecnie wyróżniającym się twórcą polskim w USA w zakresie poezji emigranckiej36, bardem numer jeden Polonii. Dotychczas, poza wskazanymi wyżej tomikami wierszy w języku angielskim, opublikował po polsku: Złodzieje czereśni (i990, wyd.polskie 2000), Wiersze amerykańskie (1990), Współczesny prymitywizm (1992), Wiersze pieszyckie (1992), Święte miasto - arkusz poetycki (1995), Niezapłacony czynsz (199ó), Pozdrawiam świat - arkusz poetycki (199f ), Słownik idiomów amerykańskich (1996), Zapiski znad Zatoki San Francisco 1981 1987 (drukowane w Gwieździe Polarnej" od listopada 1995), Manifest pokoleniowy, czyli złodzieje czereśni proszą o głos (1997), Chicago miasto nadziei 1998 (wyd. polskie 2000).
Poza dobrymi na ogół recenzjami wymiernym potwierdzeniem rangi jego poezji we współczesnej literaturze polskiej i polonijnej są zwycięstwa w prestiżowych konkursach : I miejsce na Międzynarodowym Konkursie Poetyckim im. M.Hłaski w Wiedniu , Golden Poetry Award na World of Poetry in Sacramento" oraz wyróżnienia w innych. Prestiżowe jest też I miejsce na Międzynarodowym Konkursie Pamiętnikarskim im. St. Maczka, w którym pokazał się jako znakomity prozaik. W Zapiskach znad Zatoki San Francisco" Lizakowski dał wyczerpujący opis okoliczności i przebiegu emigracji Polaków w latach osiemdziesiątych. Choć losy i odczucia emigrantów zajmują poczesne miejsce w jego twórczości, otwarty jest na różne tematy, gdyż jak pisze w wierszu Poeta" 37:
Poeta powinien być psem
który wkłada nos do śmietnika ulicznego
wącha róże w cesarskim ogrodzie
szczeka i wyje do księżyca
nawet jeśli ten nie zwraca na niego uwagi.
Dokonania literackie A. Lizakowski znakomicie pogodził z adaptacją społeczną w USA. Jest to wyczyn nie lada, zważywszy, że twórczość wymaga skupienia i czasu, o które trudno w warunkach zarabiania na chleb" poprzez działalność wydawniczą i prowadzenie księgarni, a więc aktywność wymagającą zabiegów organizacyjnych i administracyjnych. Ponadto A.Lizakowski ma udział w organizowaniu polonijnego życia kulturalnego, w Californii jako współzałożyciel grupy poetyckiej Krak", a w Chicago twórca grupy poetyckiej Niezapłacony rent" i redaktor czasopisma literackiego Dwa końce języka". Poza pisaniem własnych wierszy znajduje czas na tłumaczenie z języka angielskiego na polski poezji Walta Whitmana, Carla Sandburga, Wiliama Carlosa Wiliamsa, Langstona Hughesa, Adriana Wiśnickiego.
Jeszcze raz potwierdziła się teza, że emigracja do USA przynosi sukces ludziom silnym psychicznie, ambitnym i konsekwentnym. Wówczas, jeśli razem z determinacją przydarzy się talent, dzieją się cuda, ale nie te z Greenpointu, opisane przez Redlińskiego x, lecz przynoszące realną chwałę kulturze polskiej.
Spojrzenie na A.Lizakowskiego poprzez jego usytuowanie społeczne w Polonii oraz dokonania twórcze pozwala określić go jako człowieka, któremu emigracja przyniosła życiowy sukces. Podobnie jest w sferze odczuć i samooceny poety. Na spotkaniu autorskim w Instytucie Badań Polonijnych w Przegorzałach w październiku 2000 roku powiedział: Gdy po blisko dwudziestu latach od początku mojej emigracji odwiedziłem rodzinne strony, przywitał mnie widok kur przechadzających się po obskurnej stacji kolejowej. Wśród znajomych wielu bezrobotnych, nie najlepsze nastroje związane z ubóstwem i brakiem nadziei na poprawę sytuacji. Spowolniałe w stosunku do Ameryki tempo życia. Uświadomiłem sobie wtedy, ile dzięki emigracji zyskałem. Po prostu poczułem się człowiekiem sukcesu."38
Przypisy :
1. Sł. Mrożek, Emigranci, (w : ) Dialog 1974, nr 8 .
2. J. Głowacki, Antygona w Nowym Jorku, (w : )Dialog, 1992, nr 10.
3. E. Redliński, Szczuropolacy, W wa 1994
4. Przykładem systematycznych badań krajowych może być seria publikacji Migracje i społeczeństwo pod red. J. E. Zamojskiego, wydawana przez Instytut Historii PAN w Warszawie od 1995 roku
5. Szczególnie dużo uwagi współczesnym emigrantom poświęca TV Polonia, w której m.in. systematycznie realizowane są dyskusyjne programy problemowe z telefonicznym udziałem emigrantów z Polski do różnych krajów świata.
6. Zob. A. Lizakowski, Zapiski znad Zatoki San Francisco, (w : ) red. S. Zagórski, Zachodnie losy Polaków
7. Zob. A.Lizakowski, Złodzieje czereśni, Stevens Point, 1990 (wyd. polskie Toruń 2000)
8. A.Lizakowski, Złodzieje czereśni, Toruń 2000, s.25 - 30
9. A. Lizakowski, Manifest pokoleniowy czyli złodzieje czereśni proszą o głos, Dziennik Związkowy, 17 grudzień 1996, s.2
10. A.Lizakowski, Piękne są ..., ( w : ) Złodzieje czereśni, Stevens Point, 1990, s.94
11. A. Lizakowski, Nawet jeśli te sny, (w : ) Chicago miasto nadziei, Toruń 2000, s.89
12. A.Lizakowski, Złodzieje czereśni proszą o głos, Gwiazda Polarna, 20 lipiec 1996, s.1
13. A.Lizakowski, Miłość po chicagowsku, (w:) Chicago miasto nadziei, Toruń 2000, s.42
14. A. Lizakowski, Jesień 1995, (w : ) j .w., s.43
15. A. Lizakowski, Zielona karta, (w : ) j.w., s.58
16. A. Lizakowski, Restauracja Golden Heart, (w : ) j.w., s.82
17. Poeta na spotkaniu autorskim w Przegorzałach 18 października 2000 roku mówił o swoim zainteresowaniu Biblią oraz poezją Whitmana, sugerował też czerpanie aksjologiczne i stylistyczne z tych źródeł.
18. A. Lizakowski, Którędy do ciebie dotrzeć, w : j.w., s.88
19. A. Lizakowski, Z Pieszyc do San Francisco, w : Złodzieje czereśni, Toruń 2000, s.99
20. A.Lizakowski określa znaczenie słów, kluczowych dla nazwania wartości ważnych dla emigrantów z lat osiemdziesiątych, w : Złodzieje czereśni proszą o głos czyli manifest pokoleniowy. Zob. Złodzieje czereśni, Toruń 2000, s.151 156.
21. A. Lizakowski, Jestem czy nie jestem, w : Chicago miasto nadziei, Toruń 2000, s.68
22. A. Lizakowski, Spowiedź chuligana, (w : ) Złodzieje czereśni, Toruń 2000, s.18
A. Lizakowski, Psalm złodziei czereśni, (w :) Złodzieje czereśni, Toruń 2000, s.19 - 20
23) A. Lizakowski, Moje wiersze, j.w., s.17
24) A. Lizakowski, O czym myślałem w sobotę, w : j .w., s.67
25) San Francisco , w : j.w., s.100 -101
26) Są rodacy, w : j.w., s.112 - 117
27) Zob. A. Rodziewicz, K.Koszyca , K.Robak, Adam Lizakowski - trzy oblicza poety, Gwiazda Poiarna, 10 sierpień 1996
28) Polonijny skowyt,
Gwiazda Polarna, 10 sierpień 1996, s.7
29) K.Robak, Bardziej kocham wiersze niż siebie..., Gwiazda Polarna, 10 sierpień 1996, s.7
30) Fragment recenzji z czasopisma San Francisco Review of Books , przytoczony za : K. Reszczyńska , Poezja i prasa polonijna na tle środowiska emigracyjnego w obecnym Chicago, KUL, Lublin 1997, s.40
31) Zob. A. Lizakowski, Złodzieje czereśni, Stevens Point, 1990, okładka
32) Zob. A. Lizakowski, Wiersze pieszyckie, Dzierżoniów 1996, okładka
33) Cytuję Eriksona za D. Mostwin. Zob. D. Mostin, Trzecia wartość, Lublin 1985, s.37
34) Pojęcie trzeciej wartości" (zaczerpnięte z logiki nieklasycznej, zakładającej istnienie między prawdą a fałszem wartości pośredniej) proponuje prof. D. Mostwin - ekspert od zagadnienia tożsamości emigrantów polskich w USA. W praktyce życiowej trzecia wartość" oznacza harmonijne połączenie w osobowości emigranta wartości wywiedzionych z ojczyzny i wartości nabytych w kraju osiedlenia. Psychologicznie trzecia wartość" przekłada się na dobrą samorealizację i zadowolenie z życia, a socjologicznie na dobre zaadoptowanie społeczne. Zob. D. Mostin, Trzecia wartość, Lublin 1985, s.13 - 22
35) A. Lizakowski, List czternasty, w : Współczesny prymitywizm, Chicago 1992, s.57
36) Literatura emigrancka obejmuje utwory pisane przez emigrantów (rzadziej autorów mających okresowy kontakt z Polonią) na temat emigracji. Nie jest więc synonimem literatury emigracyjnej, której twórcy w czasie pisania przebywali poza granicami ojczyzny, ale nie skupiali się na obrazowaniu emigracyjnych losów i problemów. Zob. A.Curyło, Sukcesy emigrantów polskich do USA..., Zeszyty Naukowe UJ Prace Historycznoliterackie 1999/94, s.101
37) A. Lizakowski, Poeta, (w:) Złodzieje czereśni, Toruń 2000, s.13
38) Prezentacja autorska i biograficzna A. Lizakowskiego w IBP w Przegorzałach odbyła się 18 października 2000 roku.
Saturday, April 15, 2017
Like a Rolling Stones Bob Dylan przeklad by Adam Lizakowski
Like a Rolling Stones
Bob Dylan
Utwór zaczyna się jak bajka, chociaż nią nie jest, od stwierdzenia, że
Dawno, dawno temu byłaś, jak księżniczka,
Sama fortuna nadstawiła ci złotego cycka,
Żebrakom rzucałaś drobne, gestem pani
Lecz nim się obejrzałaś nie ma, to już było
Ludzie mówili uważaj laleczko, skończysz kiepsko
Śmiałaś się do rozpuchu nie dając im posłuchu
Dzisiaj mocno spuściłaś z tonu
Duma poszła w las
Żebrania o jedzenie nadszedł czas
Sama fortuna nadstawiła ci złotego cycka,
Żebrakom rzucałaś drobne, gestem pani
Lecz nim się obejrzałaś nie ma, to już było
Ludzie mówili uważaj laleczko, skończysz kiepsko
Śmiałaś się do rozpuchu nie dając im posłuchu
Dzisiaj mocno spuściłaś z tonu
Duma poszła w las
Żebrania o jedzenie nadszedł czas
Jak się mała czujesz, jak się czujesz
Czy charczysz, czy plujesz, nie masz domu
Spadasz jak kamień na łeb na szyje,
Niepotrzebna nikomu.
Czy charczysz, czy plujesz, nie masz domu
Spadasz jak kamień na łeb na szyje,
Niepotrzebna nikomu.
Chodziłaś do najlepszych szkół, Samotna Panno
Ale czego tam ci nauczyli, to tylko picia
Nikomu nawet nie przyszło do głowy, że wylądujesz na ulicy
Teraz musisz się przyzwyczaić do takiego życia
Mówiłaś, źe nigdy nie pójdziesz na układy
Tajemniczy włóczęga to zmienił nie ma sprawy
On nie ma żadnego wytłumaczenia, wyjaśnienie
Widzisz pustkę w jego oczach mówiąc jakoś się dogadamy
Ale czego tam ci nauczyli, to tylko picia
Nikomu nawet nie przyszło do głowy, że wylądujesz na ulicy
Teraz musisz się przyzwyczaić do takiego życia
Mówiłaś, źe nigdy nie pójdziesz na układy
Tajemniczy włóczęga to zmienił nie ma sprawy
On nie ma żadnego wytłumaczenia, wyjaśnienie
Widzisz pustkę w jego oczach mówiąc jakoś się dogadamy
Jak się mała czujesz, jak się czujesz
Czy charczysz, czy plujesz, nie masz domu
Spadasz jak kamień na łeb na szyje,
Niepotrzebna nikomu
Czy charczysz, czy plujesz, nie masz domu
Spadasz jak kamień na łeb na szyje,
Niepotrzebna nikomu
Odwrócona plecami nie widziałaś jak błazny i klauny
Puszczały oko do ciebie, robiąc za ciebie czary mary
Nigdy nie zrozumiałaś, że to nie było dobre dla ciebie
Nie powinnaś pozwolić innym ludziom twoim kosztem żyć
Jeździłaś jak szalona z twoim dyplomatą na motorze
Z syjamskim kotem na ramieniu, o mój dobry boże
Nie było trudno zgadnąć on nie był dla ciebie
Teraz przez niego jesteś w biedzie
Mało tego okradł cię ze wszystkiego
Puszczały oko do ciebie, robiąc za ciebie czary mary
Nigdy nie zrozumiałaś, że to nie było dobre dla ciebie
Nie powinnaś pozwolić innym ludziom twoim kosztem żyć
Jeździłaś jak szalona z twoim dyplomatą na motorze
Z syjamskim kotem na ramieniu, o mój dobry boże
Nie było trudno zgadnąć on nie był dla ciebie
Teraz przez niego jesteś w biedzie
Mało tego okradł cię ze wszystkiego
Jak się mała czujesz, jak się czujesz
Czy charczysz, czy plujesz, nie masz domu
Spadasz jak kamień na łeb na szyje
Niepotrzebna nikomu
Czy charczysz, czy plujesz, nie masz domu
Spadasz jak kamień na łeb na szyje
Niepotrzebna nikomu
Czwarta zwrotka
Oh!!! księżniczko w kamiennej wieży i pięknych twarzy
Co piły i trawiły, myśląc że wszystko to im się zdarzy
Wymieniając się drogimi prezentami
Pozostał ci pierścionek z diamentami, zastaw go kochanie
Kiedyś bardzo to cię bawiło
Ten Napoleon w łachmanach mówiący zgrabnie
Wzywa cię do siebie. Nie iść to nie ładnie
Niczego nie posiadasz, nic nie masz do stracenia
Bez tajemnic, jak szyba przeźroczysta, czysta.
Oh!!! księżniczko w kamiennej wieży i pięknych twarzy
Co piły i trawiły, myśląc że wszystko to im się zdarzy
Wymieniając się drogimi prezentami
Pozostał ci pierścionek z diamentami, zastaw go kochanie
Kiedyś bardzo to cię bawiło
Ten Napoleon w łachmanach mówiący zgrabnie
Wzywa cię do siebie. Nie iść to nie ładnie
Niczego nie posiadasz, nic nie masz do stracenia
Bez tajemnic, jak szyba przeźroczysta, czysta.
Jak się mała czujesz, jak się czujesz,
Czy charczysz, czy plujesz, nie masz domu.
Spadasz jak kamień na łeb na szyję,
Niepotrzebna nikomu.
Czy charczysz, czy plujesz, nie masz domu.
Spadasz jak kamień na łeb na szyję,
Niepotrzebna nikomu.
przekład z angielskiego Adam Lizakowski
Czasy się zmieniają
Bob Dylan
Ludzie zbierzcie się wkoło
w którakolwiek idziecie stronę
wody wokół zebrało się po pachy
i wszyscy wkrótce się potopimy
zgódźcie się z tym faktem, że wkrótce
nie będzie na nas suchej nitki
nie ma czasu na rozważania
i stękania, czas najwyższy płynąć
z nurtem rzeki lub pójdziecie na dno
jak kamień
bo nadszedł nas na zmiany, bałwany
2
Podejście pisarze i krytycy
Wy co prorokujecie piórem
Miejcie szeroko otwarte oczy
Żeby zmiana was nie zaskoczyła
Nie zabierajcie głosu
Gdy kolo fortuny w ruchu
Nie ma powiedziane
Na kogo będzie wskazane
Raz dwa trzy dzisiaj przegrasz
ty
Raz dwa trzy jutro wygrasz
ty
ty
Raz dwa trzy jutro wygrasz
ty
Bo nadszedł nas na zmiany, bałwany
3.
Zbliżcie się senatorzy, kongresmeni
Nadstawcie ucha na rozmowy
Nie stójcie w drzwiach
Nie blokujcie sal
Nie czujcie się urażeni
Nie blokujecie zmian
Na zewnątrz bitwa
Szaleje
.
Wkrótce szyby w oknach zadzwonią
.
Wkrótce szyby w oknach zadzwonią
Ściany się zatrzęsą
Bo nadszedł czas na zmiany
4
Zbierzcie się matki i ojcowie
Z całego kraju
Nie krytykujcie
Tego czego nie rozumiecie
Wasi synowie i córki
Już nie podlegają waszej władzy
Wasze pomysły
Szybko się zestarzały
Wasze pociechy szybko dojrzały
Nie przeszkadzajcie jeśli nie możecie pomoc
Bo nadszedł czas na zmiany
5
Linia jest wytoczona
Przekleństwem obłożona
Ci co teraz spowalniają
W przyszłości przyśpieszają
Czas teraźniejszy
Będzie przeszłością
To co dzisiaj ważne
Jutro traci na wartości
Ci co teraz się pierwszymi
Będą ostatnimi
Bo nadszedł czas na zmiany
Subscribe to:
Posts (Atom)