Moje piwonie
Bronią się wbrew pogodzie
I nie mają żadnych autorytetów
I nie dbają o to czyja ręka je postawi
W krysztale na stole.
Nie znają języka miłości, ani zawiści
Ich trzecią drogą jest tylko estetyka
Lubią być pięknie i kapią się we własnym
Pięknie cieszą oczy Sandry Luka
Mają u niej uznanie i szacunek
Moje piwonie mają grzywy
Rozwichrzone jak pędzące konie
A jednak piwonia jest silniejsza
Od konia i piękniejsza od grzywy
Gdy mocny wiatr ją obojętnie tarnosi
Jak namiętności Mickiewiczem na Krymie
Spośród całej natury właśnie piwonia
Najbardziej cieniem kładzie się na ścianie
Wpuszczając w serce dzień ponury
Rozbuchany chmurami jak piwonie